Gorące podziękowania dla niezrównanej Akemi za zabawne obrazki. Zawsze chciałam mieć ilustratora moich historyjek:))
Do Klanu Cycatych Barbi należały najładniejsze dziewczyny na uczelni. Zawsze nienagannie ubrane w najmodniejsze ciuchy, w idealnych makijażach i butach na niebotycznych obcasach stanowiły obiekt westchnień chłopców i zawiści sporej grupy dziewczyn. Ani jeden włosek nie odstawał na ich głowach w złą stronę. Nie bez powodu były uznawane za uniwersyteckie piękności i wielu studentów marzyło o zaproszeniu ich na randkę. Byli też i tacy, którzy nazywali je manekinami. Tymi się jednak nie przejmowały i całkowicie ich ignorowały. Sprawiały wrażenie pustych lalek, ale pod tymi wymalowanymi fasadami kryły się całkiem sprytne i zaradne osóbki. Znały się od przedszkola i doskonale bawiły swoim towarzystwie. Wybranie Gabrysia na swojego idola było z ich strony głęboko przemyślaną decyzją i chroniło w pewien sposób przed natarczywością innych osobników odmiennej płci.
Do Klanu Cycatych Barbi należały najładniejsze dziewczyny na uczelni. Zawsze nienagannie ubrane w najmodniejsze ciuchy, w idealnych makijażach i butach na niebotycznych obcasach stanowiły obiekt westchnień chłopców i zawiści sporej grupy dziewczyn. Ani jeden włosek nie odstawał na ich głowach w złą stronę. Nie bez powodu były uznawane za uniwersyteckie piękności i wielu studentów marzyło o zaproszeniu ich na randkę. Byli też i tacy, którzy nazywali je manekinami. Tymi się jednak nie przejmowały i całkowicie ich ignorowały. Sprawiały wrażenie pustych lalek, ale pod tymi wymalowanymi fasadami kryły się całkiem sprytne i zaradne osóbki. Znały się od przedszkola i doskonale bawiły swoim towarzystwie. Wybranie Gabrysia na swojego idola było z ich strony głęboko przemyślaną decyzją i chroniło w pewien sposób przed natarczywością innych osobników odmiennej płci.
Tego dnia
Klan jak każdego ranka, czatował pod męskim akademikiem. Stały jednak na
uboczu, starając się nie zwracać na siebie zbyt wielkiej uwagi. Bacznie obserwowały
każdą osobę wchodzącą do środka. Na widok Gertrudy, ubranej jak zwykle w jeansy
i obcisły sweterek, pięć par idealnie wyregulowanych brwi lekko się
zmarszczyło, a pięć par szkarłatnych warg wydało z siebie oburzone prychnięcia.
Dziewczyna najwyraźniej zmierzała do mieszkania Gabrysia i nie był to pierwszy
raz kiedy ją tutaj spotkały. Wyraźnie coś się działo i należało to sprawdzić.
- Xena za
dużo sobie pozwala, chyba poluje na naszego kapitana – odezwała się Ilona.
- Trzeba ją
przywołać do porządku – odezwała się jedna z dziewcząt. – Tylko kto to zrobi?
Ona jest niebezpieczna, ostatnio podobno pobiła jakiś oprychów w parku.
- Ja nie
mogę, mam nową bluzkę i wydałam majątek na tego misiaczka z kryształków –
wydęła szkarłatne usta najniższa z nich.
- A ja sobie
wczoraj zrobiłam tipsy, najnowszy wzór – pokazała z tryumfalnym uśmiechem swoje
palce inna. Przez chwilę dziewczęta całkowicie zapomniały o swoim problemie i
podziwiały jej dłonie, wzdychając z zazdrości. Takie ozdóbki były bardzo drogie
i nie było je na nie stać.
- No dobra,
ja z nią pogadam. Ale gdyby się zrobiło gorąco macie mi przyjść z odsieczą –
mruknęła do nich groźnie Ilona. – Jak mi któraś ucieknie, to niech od razu
skorzysta ze swojego paszportu, bo znajdę i zrobię ognisko z najlepszych
ciuchów i kosmetyków!
- Wiesz, że
nigdy byśmy tego nie zrobiły. Jesteś wspaniała, taka odważna i stanowcza –
dziewczęta obstąpiły ją dookoła i zaczęły zsypywać komplementami. Ilona
patrzyła na nie z powątpiewaniem, doskonale znając tchórzliwe natury koleżanek. Były z nich świetne manipulatorki i do perfekcji opanowały kobiece sztuczki, ale nie należały do odważnych osób. Zresztą nie miały takiej potrzeby, zawsze znalazło się męskie ramię gotowe chronić je przed każdym złem. Od przedszkola była ich liderką. Wiedziały doskonale, że jak się nie spiszą jest zdolna do spełnienia swoich pogróżek.
- Idziemy do
szkoły, tam dopadniemy tą podrywaczkę! Nie pozwolimy, żeby Gabryś wpadł w szpony
kogoś, kto nie wie nawet co to jest makijaż! – Ruszyły przed siebie kręcąc
zalotnie biodrami, a za nimi cała gromadka studentów, nie mogących oderwać
wzroku od tych cudów natury.
Niestety tego
dnia nie udało się Klanowi zrealizować swoich planów. Gertruda była
nieuchwytna, a po szkole poszła gdzieś z nowym studentem. Próbowały ją dogonić,
ale zgubiły ją z oczu, gdzieś w okolicy Galerii Handlowej. Ze zdumieniem jednak
wcześniej zauważyły skradającego się za tą parą Gabrysia i nie miały pojęcia co
o tym sądzić. Czyżby kapitan był zazdrosny o Xenę i próbował zepsuć im randkę?
To by wskazywało, że sprawa jest poważniejsza niż sądziły.
***
Gabryś
dowiedział się o umówionym spotkaniu Michała i Gertrudy już poprzedniego dnia. Zawczasu
zabezpieczył sobie wyjście awaryjne, gdyby tej słodkiej parce przyszło do głowy
coś więcej niż zakupy. Miał nadzieję, że poprzestaną na wybraniu sukienki dla
dziewczyny. W końcu młody musiał się kiedyś uczyć. Szybko się jednak przekonał,
że nic z tego. Bardzo szybko uporali się ze sprawunkami i skierowali się do pobliskiej kawiarni.
Dobrze znał ten lokal. W środku panowała zawsze bardzo intymna atmosfera.
Stoliki były odgrodzone od siebie ściankami. Klienci siedzieli w małych, eleganckich
lożach. Przyciemnione światła, zapach kadzideł i bujne rośliny doniczkowe
sprawiały, że było to idealne miejsce na małe mizianko.
Wczesnym rankiem kapitan udał się do
sekretariatu uniwersyteckiego z ogromną bombonierką, pełną wiśni w czekoladzie i różą w zębach. Podał
jedno i drugie pani Oli, która była tam niewątpliwą królową. Długo szeptał jej na ucho swoją
niecodzienną prośbę. Z początku kobieta się wzbraniała zasłaniając przepisami, ale czar Gabrysia w
końcu i na nią zadziałał. Zgodziła się mu pomóc w drodze wyjątku. Nie można
przecież pozwolić, żeby ta straszna dziewczyna z mięśniami jak u atlety, terroryzowała
nowego studenta. Nie przepadała za Gertrudą, uważała, że kobieta powinna
pozostać kobietą. A z tej całej, jak ją nazywali studenci Xeny to takie ni to, ni sio.
Gabryś schował się za dużą palmą i zza
niej obserwował rozwój wypadków. Z początku para tylko grzecznie rozmawiała,
jedząc lody i popijając jakieś kolorowe drinki. Żartowali i wygłupiali się w
najlepsze, a za każdym razem kiedy Michał nachylał się do dziewczyny, kapitanowi ściskało się serce. W którymś momencie chłopak założył za ucho
Gertrudy nieposłuszny kosmyk, a ta roześmiała się perliście. Wkurzony mężczyzna zachwiał się niebezpiecznie na krześle i chwycił pobliskiej palmy by się nie
przewrócić. Pokłuł sobie palce do krwi i nawet tego nie zauważył. Liczyła się tylko
bezczelna amazonka, która kokietowała właśnie jego krasnoludka. Musiał z tym
skończyć! Natychmiast! Złapał za telefon i zadzwonił do sekretariatu.
Zaaferowany mężczyzna, któremu na widok
manewrów tej paskudnej dziewuchy zagotowała się krew, nie zauważył, że jego współlokator dość
dziwnie się zachowuje. To zbliżał się, to oddalał od swojej towarzyszki.
Podskakiwał też co chwilę na krześle i wiercił się niespokojnie na wszystkie
strony. Wyglądało też na to, że mamrocze coś do
siebie.
- Ona ma włosa w nosie, całkiem fajnie się kręci – mruczał cichutko COSIK. – Myślisz, że jak ma katar i kapie jej z dziurek, to się prostuje? Twoja
dziewczyna jest loczkonosem! – zachichotał.
- Przymknij ryjek, jem lody – skrzywił się
z obrzydzeniem chłopak. Błoga cisza trwała tylko przez chwilę.
- Co chwilę drapie się między palcami stóp. Ja bym z nią na
basen nie poszedł, nie mówiąc już o wspólnym prysznicu - parsknął stworek. – Wyobraź
sobie te paskudne, oślizgłe ślady jakie zostawia za sobą na posadzce. Prawie jak zombie.
Na drugi dzień pewnie wyrastają tam pieczarki, muchomory lub inne grzybki.
Lubisz śluz i zapach wilgoci?
- Ohyda! Przestać gadać te bzdury! Nie uda ci się obrzydzić mi Gerdi! –
Żołądek jednak myślał zupełnie co innego niż jego właściciel, którego lekko go zemdliło. Przeklęta
wyobraźnia często działała na niekorzyść chłopaka.
- Ha!
To się jeszcze okaże! – dobiegł go zarozumiały pisk. W tym momencie zadzwoniła
komórka dziewczyny. Odebrała ją i zrobiła zaskoczoną minę.
- Przepraszam cię Miki, ale muszę
wrócić do szkoły. Podobno coś tam trzeba poprawić w dokumentach. Dziwne, że to
wyszło akurat teraz. Chodzę na ten uniwerek już trzeci rok. Było naprawdę miło,
spotkamy się jutro. Pa – chciała pocałować go w policzek, ale odwrócił głowę,
pracowicie mieszając w filiżance z kawą. Doszła do wniosku, że najwyraźniej nie
zauważył jej czułego gestu. Był najsłodszym i najniewinniejszym chłopcem,
jakiego kiedykolwiek poznała. Uśmiechnęła się więc tylko i pomachała mu na
pożegnanie.
***
Gabryś oczywiście popędził do domu. W jego duszy ze wszystkich sił, darł się radośnie skowronek. Randka się rozpadła, a Miki nie dał się
obcałowywać temu babsztylowi. Zapowiadał się całkiem miły wieczór. Z miną
udomowionego niedźwiadka zaczął przygotowywać kolację, co w jego przypadku polegało
na byle jakim nakryciu stołu i odgrzaniu gołąbków przyniesionych przez matkę.
Włożył do wiadereczka po ogórkach zerwaną po drodze z klombu różę i z lubością
pociągnął nosem. Pachniało bosko, Miki właśnie pojawił się w przedpokoju, a po Gertrudzie
została tylko mgła. Życie w tej chwili wydawało mu się piękne.
- Hej – głos chłopaka był jakiś cichy.
- Może coś zjesz? Wyglądasz na
osłabionego. Spotkania z tą harpią ci nie służą – mruknął Gabryś, patrząc na
blade policzki chłopaka.
- A co masz? – zaczął węszyć
zaciekawiony.
- Przysmaki z maminej kuchni, a na
przystawkę maślaczki w occie – otworzył przed nosem Mikiego słoik. Nabrał na widelec
brązowy kapelusik za którym lekko ciągła się marynata i chciał mu włożyć do
ust. – Spróbuj, pychota!
- Ee…! – gwałtownie pozieleniał, bo
przed oczami stanął mu jak żywy obraz porośniętych obficie grzybkami stóp
Gerdi. Zasłonił sobie twarz rękami i umknął do łazienki. Po chwili rozległ się stamtąd
odgłos wymiotów.
- Biedaku, pewnie te lody ci
zaszkodziły. Kładź się, zrobię ci ziółka – krzyknął w stronę drzwi Gabryś. Niezbyt
mu to wychodziło, ale po trzykrotnym przeczytaniu przepisu udało mu się przygotować
napar. Kiedy wrócił, Miki przebrany w piżamę, z lekko zielonkawym obliczem leżał
już w łóżku. - Wypij szybko, mnie zawsze pomaga – przytknął mu filiżankę do ust.
- Dzięki, jesteś aniołem. Trochę
wyrośniętym i skrzydełka jakby nie w tym kolorze, ale i tak jestem ci
wdzięczny, że się mną opiekujesz. Straszna ze mnie łamaga, co? – chłopak pił
powoli parujący płyn i zerkał nieśmiało wielkimi, lśniącymi oczami na
mężczyznę.
- Głuptas – pogłaskał go po głowie –
przecież zrobiłbyś dla mnie to samo.
- Pewnie tak, ale nie zgniatałbym ci
przy tym nóg – Kapitan na to oświadczenie zerwał się zmieszany z materaca, na
którym usiadł i został niespodziewanie zatrzymany przez chłopaka, który
rumieniąc się złapał go za rękę. – Zostań na chwilę, strasznie tu zimno.
- Posuń się – Gabryś bezceremonialnie wpakował
się obok niego na łóżko. – Ogrzeję cię, przy mnie nigdy nie zmarzniesz – Objął go
ramionami i przyciągnął do siebie. Smukłe plecy natychmiast się w niego
wtuliły, a okrągły tyłeczek oparł o uda. Miki miał w pierwszej chwili zamiar zaprotestować, kiedy poczuł za sobą,
duże muskularne ciało, ale było mu tak dobrze i ciepło, że szybko zmienił
zdanie. Cicho pomrukując przymknął oczy. Ogarnęło go zmęczenie, dreszcze
zaczęły mijać, a powieki same opadły. Po chwili już spał z błogim uśmiechem cichutko
posapując. Tymczasem mężczyzna czynił heroiczne wysiłki, żeby nie przyssać się
do słodko pachnącego karku. Dzielnie walczył ze sobą jakieś pięć minut, aż się
z westchnieniem poddał. Przyłożył usta do smukłej szyi i delikatnie musnął nimi miękką skórę. Badał jej fakturę, lizną kilka razy próbując smaku.
Na koniec zrobił małą, w jego przekonaniu malinkę, zaznaczając swojego krasnoludka. Przez chwilę
był dumny z podpisu i przyglądał mu się z satysfakcją. Kiedy jednak po
kilku minutach wrócił rozsądek złapał się za głowę. Nie miał pojęcia jak
wytłumaczy Michałowi swoje zachowanie. Pozostawało mu tylko mieć nadzieję, że
się nie zorientuje co to takiego. Wkrótce i on zasnął ukołysany miarowym
stukotem serca chłopaka.
***
Następnego dnia rano Michał, myjąc przed lustrem zęby,
zauważył na szyi podejrzanego siniaka. Wielkości monety dziesięciogroszowej,
okrągły i czerwony szpecił jego gładką skórę. Miał dziwne wrażenie, że dostrzega ślady zębów.
- Gabryś, zobacz. Chyba mnie ugryzł
kleszcz – kapitan rzucił okiem na wskazane miejsce i lekko zmieszany, szybko odwrócił głowę.
- Skąd by w domu wziął się kleszcz? To
na pewno jakiś duży komar – stwierdził, usiłując nadać pewność swojemu głosowi, co średnio mu wyszło, bo po chwili usłyszał ponownie Mikiego.
- Pójdę zapytać pielęgniarki, nie chcę się
zarazić tą… no… bore coś tam – chłopak zarzucił plecak na ramię i ruszył do
drzwi. Gdy się tylko za nim zamknęły kapitan jęknął rozdzierająco.
- Cholera, jak nic, dostanę dzisiaj w
pysk! A tak dobrze mi wczoraj poszło! – Gabryś zaczął intensywnie myśleć nad rozwiązaniem
tego trudnego problemu. Nic jednak inteligentnego nie przychodziło mu do głowy
poza porwaniem i zamknięciem gdzieś na kilka dni szkolnej pielęgniarki. Zresztą
chłopak, mógł się zwrócić do kogokolwiek innego. Pozostawało mu tylko przyjąć swój
los z pokorą i mieć nadzieję, że kara nie będzie zbyt surowa. Na wspomnienie upajającego
zapachu ciała chłopaka na jego przystojnej twarzy pojawił się rozmarzony
uśmiech , a wszystkie troski odleciały w siną dal.
***
Michał próbował wejść do szkoły, ale
drogę zagrodził mu niespodziewanie gęsty tłum. Najwyraźniej coś ciekawego
działo się w holu. Studenci utworzyli zwarty krąg wokół dwóch awanturujących się
osób. Zaciekawiony chłopak zaczął się przeciskać do przodu. Odgłosy kłótni były
coraz wyraźniejsze. Biorące w niej udział osoby wydały mu się znajome. Dzięki
smukłej figurze i urokowi osobistemu, udało mu się dotrzeć do pierwszych
rzędów gapiów. To, co zobaczył bynajmniej mu się nie spodobało. Gertruda przyciskała do
filaru swoim sporym biustem Ilonę. W kraciastej koszulce rozpięło się kilka
guziczków i widać było koronkę stanika.
- Tylko tyle potrafisz, ty złodziejko
cudzych chłopaków? – wrzeszczała na nią wkurzona Ilona. – Myślisz, że siłą
wszystko załatwisz?! – drobna, z pałającymi policzkami i błyszczącymi zielonymi
oczami, bynajmniej nie wyglądała na przestraszoną, choć sięgała rywalce ledwie
do ramienia.
- Zamknij się w końcu upierdliwa mucho
i przestań mi jazgotać do ucha! Nabiłaś czymś tą wylakierowaną głowę i
bredzisz! – Gerdi także zaczynały ponosić już nerwy na to małe, namolne stworzenie.
– Wracaj do swojego Klanu Farbowanych Małp i daj mi spokój!
- Chyba nie zaprzeczysz, że codziennie
łazisz do mieszkania kapitana?- Na to oświadczenie rozległ się groźny pomruk
zebranych w holu dziewcząt. Gabryś był szkolną ikoną i nie miały zamiaru oddać
jej byle komu.
- A co cię to obchodzi? Nie będę ci się tłumaczyć! - Nie miała ochoty wyjaśniać dziewczynie
swoich osobistych spraw i to jeszcze w obecności tylu świadków.
- W takim razie co powiesz na zawody.
Przegrana odpuszcza i wycofuje się – Ilona zadzierała wysoko głowę, chcąc jej
spojrzeć w oczy. Ze zdumieniem stwierdziła, że są naprawdę piękne, mimo braku
jakiegokolwiek makijażu. Duże, błękitne i kryształowo czyste, jak letnie niebo,
okolone firanką długich, miękkich rzęs.
- I na czym niby miałyby polegać? – Dla
świętego spokoju zamierzała zgodzić się na każdy, najgłupszy nawet pomysł
dziewczyny. – Podaj miejsce i czas!
- Tutaj, natychmiast! Zawody w
całowaniu na czas! – Wypaliła, patrząc jej wyzywająco w twarz. – Publiczność zdecyduje.
Co tchórzysz?!
- Nigdy! – Czerwona jak burak Gertruda
spojrzała na nią dumnie.
Dzięki za kolejny rozdział. Ciekawe co Gabryś jeszcze wymyśli i z kim będą całować się dziewczyny... Może z Michałem? A Kapitan wpadnie w furię hehe...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę
Oj ten Gabryś najpierw robi później myśli ale ma świetne plany i nawet mu wychodzą:) COSIAK obrzydza Gercie na potęgę zabawnie ale może i Michaś zaczyna dochodzić do jakichś wniosków ze to jednak nie to. Cycate Lale to niezły wątek komediowy ale oby te całusy nie były z Mikim on jest tak bardzo niewinny że nawet nie wie jak wygląda malinka rozkoszne na prawdę:)
OdpowiedzUsuńDużo dużo weny i chęci:)
Piszę tu bo mam coś z internetem nie tak i będzie najbliżej w czwartek. Notki i komentarze będą ale na gg się nie dostane. Zaprasza na ostatni rozdział Wyzwoleńczej Mocy Anioła:)
UsuńO Boziu... Ty to wiesz jak zakończyć rozdział i wkurzyć czytelnika tym, że musi czekać na następny... Oby szybko, ty wredna istoto ;)
OdpowiedzUsuńCo do samej treści... Gabryś to nadal mój ulubieniec. Po prostu kocham tego podstępnego miśka.
"- Ona ma włosa w nosie, całkiem fajnie się kręci – mruczał cichutko COSIK. – Myślisz, że jak ma katar i kapie jej z dziurek, to się prostuje? Twoja dziewczyna jest loczkonosem!"
i komentarz chyba nie potrzebny
Tymi zawodami mnie zaintrygowałaś. Niby rzuciłaś mi spoiler do tego rozdziału na GG, ale i tak trochę mnie zaskoczyłaś i aż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i opisu pojedynku dziewczyn.
A jak już jesteśmy przy Ilonie i jej KCB... Coś mi się wydaje, że ta jedna dziewczyna należy do grona umiarkowanie inteligentnych ludzi i nie jest tak pusta jak jej koleżanki ;) Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
Ariana
P.S. Wybacz chaos w wypowiedzi, ale pisząc oglądałam CSI: Miami i tak jakby się za bardzo zagapiłam...
Cudo
OdpowiedzUsuńCałuśne zawody!!
OdpowiedzUsuńGabi i Miki awww malinka;3 proszę o więcej, aww chce chce chce !
Mam ostatnio straszne dni, dużo pracy po nocy, plus nauka i niestety jak wiesz " codzienne" sprawy...
Kocham Cię ;3 Pisz szybciutko ;3
Twoja Maru;3
Witam,
OdpowiedzUsuńhahha rozdział boski, ciekawe jak by klan cytatych barbi zareagował jak by się dowiedział,z e ich obiekt westchnień lata za Michałem.... cosik jest rewelacyjny, robi wszystko aby Michasiowi obrzydzić Gerdi... Bardzo długo Gabryś zwalczał pokusę aby nie posmakować karku Michała.... Coś mi się wydaje, że coś zaiskrzy między Gerdi a Iloną....
Rewelacyjnie wyszedł ten cosik...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Coś mi się widzi, że Ilona i Gertruda będą razem ;) Przynajmniej nie będzie trzeba pozbyć się jej zbyt brutalnie :D Rozdział przyjemny w czytaniu, błędów nie wyłapałam ;) Gabryś trochę przesadza, ale to normalne ;) Biedak się zakochał i nie wie co może zrobić z tym fantem ;) Zaś Miki... COSIK na pewno zrobi z niego geja, a raczej uświadomi mu to ;) Heh... Cycate są niezłe xD Ich logika mnie dobija :P niby puste lalki, ale sprytne... I tchórzliwe :P Hehehehe :D biedaczki :D Ciekawe co zrobią jak dowiedzą się, że Ilona będzie z Gerti (jeżeli będzie xD). Nie mogę się tego doczekać.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i zapraszam do siebie
gemmafurore.blogspot.com
Ach ten Gabryś, nasz mały (no dobra, nie taki mały) dywersant. Chociaż pomysłowy, nie powiem, że nie. Wiesz, że go całym tym swoim walniętym serduszkiem dopinguje. Ale z tą malinką to zaszalał. Biedaczyna źle skończy jak się niewinny i jakże naiwny Michaś zorientuje...
OdpowiedzUsuńCOSIK to sama radość po prostu. Pięknie obrzydza mu Gerti, koncertowo wręcz. Rysuneczki to już w ogóle pięknie obrazują.
Na zawody się doczekać nie mogę, przeczuwam coś żenialnego :P
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, cosik też jest wredny... bo tak Gertrude obrzydzał krasnoludkowi, zawody na całowanie ciekawe otóż kto je wygra... :)
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka