Ilona doszła do wniosku, że taka dziewczyna jak Gertruda
nie może być zbyt doświadczona. Dumna i wybredna na pewno nie zadawała się z
byle kim. W tym upatrywała swoją nadzieję na zwycięstwo w tych niecodziennych
zawodach. Postanowiła działać ostro, zaskoczyć Xenę i doprowadzić do tego, by
zawstydzona, sama się wycofała z rywalizacji. Życzliwi gapie sami podsunęli jej
pod nogi niewielką skrzyneczkę i w ten sposób znaczna różnica we wzroście
została pokonana. Oczy dziewczyn skrzyżowały się. Zielona błyskawica zderzyła
się z błękitną, a zgromadzonym wokół kibicom wydawało się, że słyszeli trzaski
i wyładowania oraz daleki odgłos przetaczającego się gromu. Gerdi ułożyła sobie
w głowie identyczny plan. W dodatku dopiero teraz, z bliska zauważyła, że Barbi miała niesamowicie piękne usta,
wyglądały na miękkie i soczyste, tylko ta obrzydliwa szminka psuła efekt. Wyciągnęła
rękę i kciukiem starła ją z tych kuszących warg, obrysowując przy tym dokładnie
ich kształt. Kilka uderzeń serca potem wpiła się w nie z tak wielkim entuzjazmem,
który nawet ją samą zaskoczył. Nigdy wcześniej nie miała do czynienia z
kobiecym ciałem. Było krągłe, sprężyste i idealnie pasowało do jej dłoni.
Zacisnęła palce na pośladkach partnerki, wyrywając z jej ust głośny jęk, który
bynajmniej nie zabrzmiał jak protest. Ilona, w pierwszej chwili ogromnie
zaskoczona tym niespodziewanym atakiem, nie pozostała jej dłużna. Wsunęła
zwinny język do ciepłego wnętrza i zaczęła go dokładnie badać, drażniąc
najwrażliwsze miejsca. Otarła się piersiami o dziewczynę, chcąc wybić ją z rytmu.
Nagła fala gorąca spłynęła wzdłuż jej napiętego ciała, kumulując się w dole
brzucha. Wtuliła się mocniej w tors Gerdi chcąc doznać więcej tej
nadprogramowej przyjemności. Żaden z jej chłopaków nie był nawet w połowie tak
podniecający. Poczuła na pośladkach ciepłe dłonie, masujące je niecierpliwie.
Biodra Xeny przylgnęły ściśle do jej, tak że nie można by było między nie włożyć
nawet kartki papieru. Powoli, krok po kroku walka ust i języków zaczęła się
przeradzać w coś zupełnie innego. Obie dziewczyny oszołomione zupełnie nowymi,
silnymi doznaniami zupełnie się zatraciły. Zapomniały o otaczających je
ludziach, a nawet o celu który im na początku przyświecał. Teraz liczyły się tylko drugie
usta i drżące, wyginające się w łuk ciało partnerki.
Tymczasem studencka brać głośno skandowała
i zagrzewała je do działania. Dawno nie mieli takiej rozrywki. Dwie
najatrakcyjniejsze dziewczyny w szkole dawały pokaz swoich całuśnych umiejętności.
Żadna się nie oszczędzała, ich zapał bił
po oczach, tudzież innych częściach ciała. Jednym zaczęło się robić ciasno w
spodniach, innym mokro w stringach. Nikt się nie spodziewał, że aż tak się
zaangażują.
Nie wszyscy jednak byli tak zadowoleni
z tego co się działo. Miki stał z otwartymi ze zdumienia ustami i ślina kapała
mu na brodę. W głowie miał kompletny zamęt. Myślał zawsze, że takie rzeczy to się
dzieją tylko w filmach, ale ten mu się zdecydowanie nie podobał. Najwyraźniej jego
Gerdi lepiej się bawiła z tą wytapetowaną Iloną niż z nim. Coś tu było bardzo
nie w porządku! Zaczął się wycofywać do tyłu z markotną miną. Zrobiło mu się smutno,
bo wiązał z nią sporo planów na przyszłość. Wspaniale się rozumieli i świetnie
się czuł w jej towarzystwie. Kolejny raz zyskał przyjaciółkę zamiast dziewczyny.
Powoli powlókł się do gabinetu pielęgniarki.
Klan Cycatych Barbi zareagował histerią i szokiem na widok poczynań swojej
liderki. Z początku klaskały jak wszyscy, ale bardzo
szybko miny im zrzedły. Znały Ilonę, ona nie udawała, żeby wygrać zawody.
Poddała się całkowicie tej wielkiej babie. Przez krótką chwilę miały nadzieję, że to jakiś głupi żart, ale po
usłyszeniu jęku dziewczyny wpadły w popłoch. Popiskując i popychając się
nawzajem wybiegły z uniwersyteckiego holu. Musiały przemyśleć i przedyskutować
sprawę we własnym gronie.
Był jeszcze ktoś, kto na widok całujących
się dziewczyn miał dosłownie łzy w oczach. Stał skromnie na schodach i stamtąd miał
doskonały widok na rozgrywającą się scenę. Przyciskał drżące dłonie do klatki
piersiowej, usiłując się opanować. Jego piękna, jasnowłosa księżniczka
pozwoliła się uwieść temu cholernemu manekinowi. Dziewczynie z Klanu, którym
zawsze gardziła i wyśmiewała się bez litości. Nie mógł uwierzyć w swojego pecha.
To on od tylu klat zabiega o jej względy, nauczył się nawet gotować, ubierać
jak romantyczny poeta i nic. A ta mała blondyna jednym całusem mu ją zabrała?!
Niedoczekanie! Jest mężczyzną i będzie walczył do końca. Wcześniej co prawda widział
Gerdi z Mikim, ale patrząc na nich doskonale wiedział, że kumpel w żadnym wypadku mu nie zagraża. Jak każdy zakochany miał w tych sprawach siódmy zmysł. Zamiast
iść na wykłady zawrócił i udał się do parku opracować nową strategię. Sebastian
alias Panienka nie poddawał się tak łatwo.
Tymczasem profesor Michnicki, w zaciszu swojego gabinetu, usiłował
poprawić testy semestralne. Drąca się wniebogłosy młodzież bardzo mu w tym
przeszkadzała. Liczył, że dzwonek wzywający na wykłady uciszy ten zgiełk.
Niestety tak się nie stało. Pozamykał szczelnie okna i drzwi, ale nic to nie
dało. Zdenerwowany wyszedł do holu, przedarł się przez zgromadzony tłum prawie
nie zauważony przez nikogo, bo oczy wszystkich skupione były na zawodniczkach. Przybrał
groźną minę, stanął obok całującej się pary i wrzasnął swoim potężnym
barytonem.
- Co tu się do cholery wyrabia?! To szkoła nie park
miejski! Po dwóch tak dobrych studentkach, nigdy bym się nie spodziewał
podobnego zachowania! – pokręcił siwą głową. Na dnie jego oczu błyskały małe iskierki
rozbawienia, ale przez grube okulary trudno je było dostrzec. Przebywające w
innym wymiarze, pełnym rozkosznych doznań dziewczyny, usłyszały jego głos jak
prze mgłę. Rzeczywistość uderzyła ich obuchem. Odskoczyły od siebie
przerażone, lądując na tyłkach. Rozejrzały się wokół niezupełnie przytomnie i
obie oblały się szkarłatnym rumieńcem.
***
Miki zastał pielęgniarkę w pokoju zabiegowym. Właśnie wybierała
się na obchód swoich włości jak każdego dnia. Miała fenomenalną pamięć do
twarzy i znała z nazwiska większość studentów. Rzadko kto odwiedzał ją o tej
porze bez wyraźnej przyczyny. Nowy uczeń był jakiś niewyraźny, ale nie wyglądał na chorego. Usadziła go na kozetce i przyglądała mu się z zainteresowaniem.
Była niezłą obserwatorką i zauważyła skłonność kapitana do tego ślicznego
chłopca.
- Mów o co chodzi – zachęciła go łagodnie,
widząc jego wahanie. Mały, taki zmieszany i zarumieniony wyglądał słodko
jak kilkutygodniowe kocię. Doskonale
rozumiała, dlaczego Gryzli kompletnie stracił dla niego głowę.
- No więc obudziłem się rano z paskudną
plamą na szyi – zaczął nieśmiało. - Gabryś powiedział, że to komar, ale on się na
tym nie zna. W telewizji tyle się mówi o kleszczach, może to coś takiego? –
Pielęgniarka przyjrzała się dorodnej malince.
- Taaa… to był naprawdę duży i
wygłodniały kleszcz. Musiał być strasznie napalony, bo faktycznie nieźle się wgryzł.
- Potrzebuję zastrzyków?! – Miki zwrócił
na nią przestraszone oczka. Od przedszkola strasznie się ich bał i unikał jak
ognia. – Może wystarczą tabletki?
- Yyy…? – jęknęła pani Kasia. Rzadko
się spotykało tak naiwnego dzieciaka. – Zabiję tego twojego tchórzliwego współlokatora
później, teraz pozwól, że coś ci wytłumaczę – nie bardzo wiedziała jak się do
tego zabrać. – Taki ślad powstaje, kiedy ktoś mocno wpije ci się ustami w
skórę, coś jak zbyt mocny buziak. Prawdopodobnie, kiedy spałeś ktoś skradł ci
całusa.
- Co takiego?! – pisnął zażenowany
Miki. – Jak on śmiał! Bardzo pani dziękuję – ukłonił się już w biegu i pognał
przed siebie. W środku dosłownie się mu gotowało z wściekłości. Ten wielki paskud,
udający przytulankę, dobierał się do niego w nocy! Na pewno mu tego nie daruje,
zaraz wyrwie to czarne serce!
Kobieta usiadła przy biurku i pokręciła
głową. Nie chciałaby być teraz w skórze kapitana. Chłopak naprawdę się
zdenerwował i chyba pobiegł mu przyłożyć. Trzeba przyznać, że był jedyny w
swoim rodzaju. Nie miała pojęcia jak on się uchował taki niewinny i delikatny w tym zepsutym, pełnym przemocy i łatwego seksu świecie. Bardzo
łatwo było go zranić. Będzie musiała mieć dyskretnie oko na tych dwóch.
***
Michał wpadł do sali pełnej studentów
jak przysłowiowa bomba, z impetem otwierając drzwi. Profesora jeszcze nie było, więc bez
namysłu ruszył w kierunku Gabrysia, chichoczącego właśnie z jakiegoś dowcipu
jednego z kumpli. Mężczyzna nie zauważył go, ponieważ stał bokiem. Kilka głów odwróciło
się z zaciekawieniem w stronę chłopaka. Z włosami postawionymi na karku i
dzikimi, błyszczącymi oczami prezentował się całkiem groźnie. Tym bardziej, że ściągnął
z nogi przepoconego na treningu trampka i tak uzbrojony, zamachnął się na
kapitana. Walnięty z całej siły w plecy mężczyzna odwrócił się na pięcie, by oddać
dowcipnisiowi, ale na widok purpurowej z gniewu twarzy Michała zamiast zrobić
unik, stanął jak wryty. Oberwał ponownie, tym razem w twarz, aż odebrało mu
oddech. Bucior paskudnie śmierdział i zrobiło mu się niedobrze. Pod okiem czuł rosnącą z każdą sekundę śliwę.
But wkurzonego Michasia
Autorstwa Akemi
Autorstwa Akemi
- Może wyjdziemy i porozmawiamy –
zaproponował ugodowo, a jego kolegom z rocznika opadły szczęki i z hukiem
roztrzaskały się o drewnianą podłogę. Mieli nadzieję na ostrą bójkę i tylko czekali, aż
rozsmaruje małego na ścianie. Znając jego gwałtowny charakter nie mieli co do
tego wątpliwości, więc dziwne zachowanie lidera było dla nich sporą niespodzianką.
- Obrzydliwa pijawko! – darł się
wściekły Miki. Już widział oczami wyobraźni krwawą miazgę na jaką przerobi
zboczonego współlokatora. Zatłucze go jak komara, o którym mu tak bezczelnie rano nakłamał. Podniósł
ponownie rękę, zamierzając się do kolejnego ciosu. Został jednak załapany i przyciśnięty do twardego torsu. – Puszczaj ty
przeterminowany robalu! – szarpał się, zupełnie tracąc nad sobą panowanie.
- Nie gniewaj się, to była chwila
słabości – tłumaczył się niezbyt mądrze Gabryś. Miotający się w jego ramionach
prychający krasnoludek, niezbyt mu wyglądał na agresora. Długie rzęsy rzucały
cienie na zarumienione policzki, a brązowe ślepka lśniły jak gwiazdy. I te
usta. Kuszące, różowe, zupełnie jak poziomki i prawdopodobnie równie słodkie. Kompletnie nie słyszał przekleństw, które właśnie w jego stronę miotały. Otwierały się i zamykały,
hipnotyzując go swym widokiem.
- Jak śmiałeś to zrobić tchórzliwy szkodniku! Przez ciebie zrobiłem z siebie idiotę przed pielęgniarką! – Nabrał powietrza, żeby
kontynuować i napotkał lekko zamglone spojrzenie Gabrysia, który wpatrywał się w jego
wargi z miną wygłodniałego wampira. – Nawet o tym nie myśl! – zmieszał się i próbował
odwrócić głowę na bok, ale mu się to nie udało. Silne, wyćwiczone latami
treningów palce złapały jego brodę jak imadło.
- Jeden, mały buziak aniołku – mężczyzna jak w
transie pochylił się nad nim i delikatnie musnął jego usta swoimi. Było
wspaniale, jeszcze lepiej niż sobie wymarzył. Poddały się miękko pod jego
naciskiem i odrobinę rozchyliły. Nie odważył się jednak wtargnąć do środka. Takie
intymne zbliżenie pozostawił do chwili, kiedy zostaną sami. Nigdy nie całował
czegoś równie wspaniałego. – Skarbie – to czułe słówko, wypowiedziane niskim,
ciepłym głosem przywróciło chłopaka do przytomności.
- Spadaj draniu! – krzyknął, a w jego
brązowych oczach zabłysły niespodziewanie łzy. – Ukradłeś mój pierwszy
pocałunek! – wyrwał się z objęć mężczyzny i zwinnie skoczył do drzwi. Po drodze
minął zaskoczonych, rozgrywającymi się na ich oczach wypadkami, studentów. Wszystko wydarzyło się tak szybko, że
nikt nie zdążył nawet pisnąć. Zaskoczony Gabryś w jednej chwili
trzymał w ramionach swojego ślicznego współlokatora i wdychał jego oszałamiający zapach, a w drugiej już były
przeraźliwie puste.
- Stary, znowu dałeś plamę. Zrobiłeś
się ostatnio strasznie wyrywny, nawet jak na ciebie – Bartek poklepał go
współczująco po plecach. – Zamiast załagodzić sprawę, jeszcze ją pogorszyłeś.
Teraz tylko poważna deklaracja może cię uratować!
- Chyba masz rację, ten maluch odbiera
mi całkowicie rozsądek. Zachowuję się przy nim jak szczeniak, a przecież nie mam już piętnastu
lat – kapitan złapał się za głowę i z jękiem usiadł na krześle. – Ożenię się z
nim choćby jutro, jeśli tylko otworzy mi to drogę do tych słodkich ust!
- Ale cię wzięło chrobaczku – roześmiał
się Bartek. – To kara za te wszystkie serca, które do tej pory łamałeś bez litości. Nie martw się, zaraz coś wymyślimy.
O matko xD hahah to mnie rozwaliło na łopatki, mało z krzesła nie spadłam xD
OdpowiedzUsuń"Taaa… to był naprawdę duży i wygłodniały kleszcz. Musiał być strasznie napalony, bo faktycznie nieźle się wgryzł.
- Potrzebuję zastrzyków?" hahah
a co do dziewczyn,,, wow,, chyba każdego zaskoczyłaś, mnie na pewno,,, Gertruda i Barbie?! no no no,, to się narobiło xD
Gabi Gabi Gabi ty słodka paskudo xD znowu podpadłeś małemu,, no już xD biegiem leć i się oświadczaj !! Rozdział zabawny, długi i idealny;3
Twoja Maru;3
WIĘCEJ!!!!
OdpowiedzUsuńCzy to znaczy ze bedzie slub?! :-D Tak!!!!!! *spiewa nieudolnie marsz* Juhuuuuu! Tez go przechytszy czy zz jakiegos dlugu czy moze ustawione? Mam nadzieje, ze nie zucilas tych slow na wiatr, prawda?
OdpowiedzUsuńWeny!!!! :3
P.s.
Komentarz pisany z telefonu. Przepraszam za bledy. XD
hahahahahhaha na końcu zleciałam z krzesła ze śmiechu hahaha TAk trzymaj mały przywal mu przywal hahaha świetny rodział bombowy wręcz ^^ ta scena z Gertrudą i Iloną z zwłaszcza z nauczycielem na końcu hihihi albo u pielęgniary duży, wygłodniały i napalony kleszcz hahahahahha Jak tak dalej zajebiście bd pisać trafi do szpitala z powodu rozrwania płuc ze śmiechu ;)
OdpowiedzUsuńAle się porobiło:) Czyżby Barbi odkryła właśnie swoją orientacje? Może być ciekawie. Kto jest zakochany w Gerci? Planujesz wyścig do serca Xany?
OdpowiedzUsuńMimi jest taki słodki i niewinny że aż trudno uwierzyć. Nie poznał malinki:D
Garbyś jest strasznie narwany ale pocałunek był piękny. Szkoda tylko że krasnal mu teraz nie ufa ale kapitan na pewno sobie poradzi. To będzie wspaniała para.
Wybacz że tak mało. Problem z netem:(
Dużo dużo weny i chęci:)
Witaj,
OdpowiedzUsuńrozdział jest po prostu boski... Ilona i Gertruda zatraciły się w pocałunku... Och Sebastian szalał za Gertrudą, a ona go nie zauważała.... zastanawia mnie z kim połączysz Gertrudę czy z Iloną, czy z Sebastianem... Michaś jest taki niewinny, bardzo łatwo jest go zranić.. Gabryś ma przed sobą bardzo trudne zadanie... zamiast jakoś to ją jeszcze pogorszył, no ale cóż zupełnie stracił dla Michała głowę....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Oj, niedobra ja, niedobra. Rozdział tyle czasu wisi, a ja jeszcze go nie skomentowałam...
OdpowiedzUsuńAle od początku. Pocałunek Gerdi i Ilony był boski. Między dziewczynami ostro zaiskrzyło, czego żadna z nich się nie spodziewała. Ciekawe będą jego konsekwencje. Coś czuję, że Klub wkrótce spróbuje się pozbyć swojej prezeski...
Oczywiście w zachwyt wprawiło mnie to, że świadkiem wydarzenia był Miki. W końcu takie rozczarowanie może go zbliżyć do Gabrysia.
Wprowadzenie do fabuły Panienki - bomba. Tym bardziej, że dzięki Twoim spoilerom wiem, że wkrótce zrobi się baaardzo ciekawie ;) Coś czuję, że wynik rywalizacji jego i Ilony o zainteresowanie Xeny zaskoczy wiele osób...
A wracając do Michała... Jego niewinność i naiwność są po prostu rozczulające. Nic dziwnego, że każdy kto ma z nim styczność odczuwa silny instynkt opiekuńczy.
Choć nie zawsze Miki potrzebuje opieki. Awantura jaką urządził Gabrysiowi jasno dowodzi, że ten kociak ma pazurki. Ciekawe czy Bartek pomoże mojemu ulubieńcowi w zdobyciu względów Mikiego, czy też raczej jego interwencja przyniesie więcej szkody niż pożytku...
Zauważyłam, że wstawiłaś rysunki autorstwa Akemi. Na temat tego, czy dobrze rysuje czy nie wypowiadać się nie będę. Nie mam talentu w tym kierunku, ani mnie za bardzo nie interesuje. Wszelką grafikę rozdzielam na dwie kategorie: podoba mi się i nie podoba mi się ;)
Oceniać rysunków nie chcę, ale o ile pierwszy nawet mi się podoba, to co do drugiego mam mieszane uczucia. Śmierdzący but wokół którego latają muchy nie jest najprzyjemniejszym widokiem. Szczególnie po naprawdę smacznym obiedzie...
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział,
Ariana
Pocałunek to cud, miód i orzeszki. Dziewczyny myślały, że będą się stykać ustami przez kilka sekund, a potem druga wymięknie, a tu guzik, żadna nie ma zamiaru się poddać... Bosko, wciągnęły się bardziej niż można by je podejrzewać. Ale mi to odpowiada. Wiesz, macanko i te sprawy. Tylko zastanawia mnie jak to w końcu przetrawią wszystkie te barbie. Coś mi się wydaje, że szacunek do Ilony może się powoli rozpłynąć w powietrzu. No i biedna Panienka... Chlip chlip. Michałkowi nie współczuję z tej, bo ma Gabrysia! A jak już przy Gabrysiu jestem... Tak, płeć męska czasami naprawdę inteligencją nie grzeszy. Pogorszył całą sprawę, ale za to atak Mikiego na niego był genialny. Cios śmierdzącego trampka. Zdecydowanie potrafi zawalczyć o swoje prawa.
OdpowiedzUsuńRozpisałam się... Ach ta poranna wena. Oby nie zabrakło mi jej wieczorem, przy kończeniu rozdziału.
Bartek mnie idealnie przypomina
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, zawody w całowaniu przerodziły się w wielkie przedstawenie, Michaś jest taki smutny, ale ocho Sebastianowi, Gertruda sie podoba tak walcz o nią... haha grizzli staje sie malym pluszowym niedźwiadkiem jak obok jest Michaś... pielęgniarka widać, że też polubila krasnoludka, jakoś uchwał się taki nieśmiały ktoś...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka