Michałowi udało
się złapać wściekłego ojca za ręce, niwecząc tym samym jego zamiar podbicia
drugiego oka Gabrysia. Nie było to wcale łatwe, bo COSIK właśnie ten moment wybrał sobie na
przebudzenie i cała awantura przypadła mu bardzo do gustu.
- Dawaj z
lewej, jeszcze raz w mordę tego osiłka! – zagrzewał do walki cieniutkim głosikiem
pana Stefana, który na szczęście go nie słyszał. – Najpierw pierścionek, a
potem bara bara!
- Cicho
głupolu! – mruknął niewyraźnie chłopak. – On tylko pozbierał mnie z podłogi i
położył do łóżka! Będę musiał mu podziękować.
-
Samarytanin co? Aleś ty naiwny! – zarechotało stworzonko.
- Nie każdy
od razu ma takie kosmate myśli jak ty.
- Taa…
jasne…. To dlaczego gapił się na twój tyłek jak na potencjalny posiłek? Nawet
się oblizał kilka razy.
- Bredzisz
po pijaku, idź lepiej wytrzeźwieć bo ci się płetwy poplątają – rzucił złośliwie
czerwony na twarzy Michał.
- Ja do
ciebie z dobrą radą, a ty mi tak źle życzysz? – burknął obrażony COSIK. –
Jeszcze zobaczymy czyje będzie na wierzchu! – Zamilkł i chłopak odetchnął z ulgą . Szybko złapał jakiś dres i naciągnął go na siebie pod kołdrą. Napotkał
wzrok ojca, który jakoś dziwnie mu się przyglądał.
- Od kiedy mówisz do siebie? – zapytał zaciekawiony.
- Nie mówię
do siebie tylko liczę, tak jak kazała pani psycholog. Staram się panować nad
sobą i coraz lepiej mi idzie. Ale ty się dzisiaj wcale nie popisałeś.
- Nawet mnie
nie denerwuj – zawarczał pan Stefan.
- Rzuciłeś
się bez żadnego powodu na mojego współlokatora, który się mną zaopiekował w
chwili niedyspozycji – tłumaczył wykrętnie ze zmieszaną miną.
-
Niedyspozycji? – zmrużył groźnie oczy ojciec.
- No dobra,
zrobiliśmy imprezę zapoznawczą, a że mam słabą głowę, to mi się urwał film.
Gabryś był tak miły i zaniósł mnie do łóżka. Nawet przykrył kołderką, a ty
zamiast mu podziękować za opiekę, zrobiłeś mu limo – zerknął na niego z
wyrzutem.
- Zaraz… zaraz… nie rób mi wody z mózgu! – mężczyzna patrzył
na niego podejrzliwie. – Trzymał cię w ramionach, bo pewnie bał się, że spadniesz
z łóżka? Synu, nie ubliżaj mojej inteligencji!
- Ależ tato,
jakie ty masz od razu brudne myśli! – Miki zaczerwienił się jeszcze mocniej.
Niestety jak zwykle nie umiał zapanować nad tymi głupimi rumieńcami. – Dobrze wiesz, że boję się burzy i pewnie sam się do niego w nocy przyczołgałem. Poza tym, Gabryś to facet, więc co mógłby mi zrobić? – szedł w zaparte chłopak.
- Oj wiele, bardzo
wiele – pisnął nagle COSIK – jeszcze będziesz miał okazję się przekonać!
- Jeden,
dwa, trzy…- zaczął głośno liczyć z oczami wzniesionymi do sufitu i miną
skrzywdzonej niewinności.
- No dobrze
już, dobrze. Wierzę ci przecież – powiedział pan Stefan, ale wyraz twarzy
przeczył jego słowom. Najwyraźniej nie był w pełni przekonany i miał zamiar nadal
drążyć temat.
Miki aż jęknął w duchu. Wiedział, że wpadł w tarapaty. Musi szybko postarać się o jakąś dziewczynę, bo ojciec będzie śledził każdy jego krok i zasypywał setkami pytań. Do tej pory przecież świetnie sobie radził. Łatwo nawiązywał kontakt z płcią piękną, dosłownie w ciągu kilku godzin zostawali najlepszymi kumplami. Chodzili razem do kina, na zakupy do galerii handlowych, na basen, a potem po paru tygodniach dowiadywał się, że jest jakiś Krzysiek czy Tomek, który bardziej do niej pasuje i koniec. Nigdy nie odczuwał większych emocji z powodu rozstania. Widywali się zazwyczaj nadal, lecz na stopie koleżeńskiej. Wszystko zawsze przebiegało według tego samego schematu i ostatnio zaczęło go to nawet martwić. Tym bardziej, że ojciec zaczął wysuwać coraz częściej jakieś dziwne sugestie. Dla Michała każde jego słowo było bardzo ważne. Był dla niego wzorem mężczyzny. Po śmierci matki nie tylko opiekował się nim najlepiej jak potrafił, ale także prowadził swój biznes i odnosił poważne sukcesy. Zawsze był obok, kiedy go potrzebował. Dlatego chłopak pragnął być taki jak on. Chciał po skończeniu studiów założyć rodzinę z jakąś miłą dziewczyną, mieć dwójkę dzieci, zbudować dom i prowadzić swój interes, aby mogli żyć na godnym poziomie. Nie miał zamiaru pozwolić by jakiś COSIK, czy inny głupek zniszczył jego długo pielęgnowane marzenia. Gabryś owszem był przystojny, ale co z tego. Może nawet kilka razy się na niego zagapił, ale przecież było na co popatrzeć. Rzadko widzi się taką idealną muskulaturę. Na pewno każdy inny facet na jego miejscu byłby zainteresowany. Podziwiał go jak piękną rzeźbę i nie widział w tym niczego złego.
Miki aż jęknął w duchu. Wiedział, że wpadł w tarapaty. Musi szybko postarać się o jakąś dziewczynę, bo ojciec będzie śledził każdy jego krok i zasypywał setkami pytań. Do tej pory przecież świetnie sobie radził. Łatwo nawiązywał kontakt z płcią piękną, dosłownie w ciągu kilku godzin zostawali najlepszymi kumplami. Chodzili razem do kina, na zakupy do galerii handlowych, na basen, a potem po paru tygodniach dowiadywał się, że jest jakiś Krzysiek czy Tomek, który bardziej do niej pasuje i koniec. Nigdy nie odczuwał większych emocji z powodu rozstania. Widywali się zazwyczaj nadal, lecz na stopie koleżeńskiej. Wszystko zawsze przebiegało według tego samego schematu i ostatnio zaczęło go to nawet martwić. Tym bardziej, że ojciec zaczął wysuwać coraz częściej jakieś dziwne sugestie. Dla Michała każde jego słowo było bardzo ważne. Był dla niego wzorem mężczyzny. Po śmierci matki nie tylko opiekował się nim najlepiej jak potrafił, ale także prowadził swój biznes i odnosił poważne sukcesy. Zawsze był obok, kiedy go potrzebował. Dlatego chłopak pragnął być taki jak on. Chciał po skończeniu studiów założyć rodzinę z jakąś miłą dziewczyną, mieć dwójkę dzieci, zbudować dom i prowadzić swój interes, aby mogli żyć na godnym poziomie. Nie miał zamiaru pozwolić by jakiś COSIK, czy inny głupek zniszczył jego długo pielęgnowane marzenia. Gabryś owszem był przystojny, ale co z tego. Może nawet kilka razy się na niego zagapił, ale przecież było na co popatrzeć. Rzadko widzi się taką idealną muskulaturę. Na pewno każdy inny facet na jego miejscu byłby zainteresowany. Podziwiał go jak piękną rzeźbę i nie widział w tym niczego złego.
***
Tymczasem
kapitan, gdy ściągnął swoją prychającą jak kocica matkę z pleców Pokrzywki od
razu zaprowadził ją do kuchni. Jednym słowem chłopcom udało się rozdzielić
bojowych rodzicieli bez większych strat w ludziach i sprzęcie. Posadził ją za
stołem i zaparzył herbatę.
- Przestań
się złościć i robić sceny. Wczoraj trochę zabalowaliśmy – próbował załagodzić
sytuację. – Nic się nie stało, zwyczajne zasnęliśmy. A ty przychodzisz i
napadasz jak dzikuska na niewinnego faceta.
- Ale z ciebie
niewdzięcznik, ja cię tylko broniłam. Sam przyznaj, że wyglądaliście wielce
podejrzanie. Mam nadzieję, że nie kręcisz z tym smarkaczem! Jego ojciec to
potwór! Syn na pewno nie jest lepszy, w końcu wychował go idiota! – Pani Milena
popijała złocisty płyn z filiżanki i uważnie obserwowała swojego potomka.
- No wiesz
ty co, nie spodziewałem się tego po tobie. Sama mówiłaś, żebym nigdy nie sądził
nikogo po pozorach – popatrzył na matkę z wyrzutem. Musiał jakoś odwrócić jej
uwagę od niebezpiecznego tematu. - Lepiej pokaż co masz w tej lodówce – otwarł pokrywę.
– Nie ma bigosiku? Gołąbków też? – mina mu się wydłużyła.
- Robi się z
ciebie straszny łakomczuch – roześmiała się kobieta. – Naucz się gotować leniu.
- Trochę
umiem – zadarł nos Gabryś – moi kumple to nawet kanapek zrobić nie potrafią.
Twój syn to prawdziwy ideał - przystojny, mądry i
nawet rosołek potrafi przyrządzić.
- Wiesz
kochanie, odgrzanie zupki nie wymaga wielkich umiejętności – Matka cmoknęła go
w policzek. – Muszę już iść, a ty się pilnuj i może postaraj, żeby zmienili ci
współlokatora. Jeszcze cię sprowadzi na złą drogę. Pa.
***
Godzinę
później stali już przed salą gimnastyczną, na której zebrała się reszta
drużyny. Gabryś ostatni raz zlustrował chłopaka. Miał na sobie krótkie spodenki
i zwyczajną biała koszulkę. Brązowe włosy spiął do tyłu frotką i założył szkła kontaktowe
maskując skutecznie swój niewielki problem. Obok potężnej sylwetki kapitana prezentował
się dość mizernie, wyglądał jak dzieciak z gimnazjum.
- No dobra, miejmy ten cyrk za sobą –
Miki wziął głęboki oddech i wszedł do środka. Chłopcy natychmiast rzucili się w
jego kierunku i otoczyli ciasnym kręgiem. Oglądali go ze wszystkich stron jak
jakiś wystawowy okaz. – Michał Pokrzywka - szepnął nieśmiało w ich kierunku i
zarumienił się oczywiście po same rzęsy. Klął przy tym w duchu na siebie jak
szewc, wiedząc, że teraz na pewno wezmą go za mięczaka.
- Odsuńcie się gbury, bo go udusicie! –
ryknął na nich Gabryś. – Ustawić się w szeregu, dokonamy prezentacji! – drużyna
karnie wykonała jego polecenia. - Ten rudzielec to Sebastian, nazywany też Panienką
z racji swojego charakteru. Mieszka z tym blondasem Sylwkiem. Nie mam pojęcia
jak wytrzymuje z tym wiercipiętą. Ma pseudo Owsik z widocznych gołym okiem
powodów. Ostatni w szeregu to Bartek, alias Wampir. Nie lubi słoneczka i unika
go jak ognia, więc bladą twarzyczką straszy po nocach biednych ludzi. Nie jest
zbyt rozmowny, ale równy z niego gość. Na koniec nasza podpora i głos rozsądku –
Kamil, zwany też Sędzią. Trenera już znasz, więc nie będę ci go przedstawiać.
Myślę że zagramy mały mecz, trzech na trzech, będziesz mógł nam zaprezentować swoje
umiejętności.
Chłopcy bez szemrania zajęli swoje pozycje. Kapitan znalazł się po przeciwnej stronie siatki. Stąd lepiej mógł obserwować ruchy Michała. Ufał Orkowskiemu, mężczyzna miał swoje
wady, ale nigdy się nie mylił w ocenie zawodników. Mały musiał mieć potencjał
skoro go tu sprowadził.
Chłopcy bez szemrania zajęli swoje pozycje. Kapitan znalazł się po przeciwnej stronie siatki. Stąd lepiej mógł obserwować ruchy Michała.
Miki stał na ugiętych nogach z duszą na
ramieniu. Drużyna bardzo mu się spodobała. Widać było, że jest zgrana i znają
się jak łyse konie. Chciałby do nich należeć, ale wątpił, czy jego mizerne umiejętności
tutaj wystarczą.
- Nie martw się – szepnął COSIK. –
Jesteś lepszy niż ci się wydaje. Te kilka kocich genów, które ci dałem to nie
byle co. Wystarczy, że w siebie uwierzysz. Pokaż im na co cię stać! – Chłopak nieco
podniesiony na duchu przez stworka podniósł dumnie głowę. Dał znak, że jest
gotowy i tak się zaczęło. Zaskoczył swoją grą wszystkich, a najbardziej samego
siebie. Był szybki i zwinny, a jego niesamowita skoczność wprawiła
drużynę w zachwyt. Smukła sylwetka dosłownie rozmywała się na boisku. Nikt
nie był w stanie za nim nadążyć. Nie był tak silny jak oni, a jego technika też
pozostawiała wiele do życzenia, ale nadrabiał to innymi zaletami. Po skończonym
treningu wszyscy zebrali się w szatni. Pogratulowali mu niezwykłych umiejętności.
- Mizerny taki, ale biega jak Spidi
Gonzales – Sylwek poufale poklepał go po ramieniu.
- W dodatku śliczny jak książę z bajki –
westchnął Sebastian i zmierzył aprobującym wzrokiem zgrabną sylwetkę chłopaka. –
Grizzli, chyba twoje notowania polecą w dół – wyszczerzył się do kapitana. –
Odbierze ci połowę panienek i kilku facetów.
- Może pokazać ci miasto dziecino,
żebyś nam się czasem nie zgubił – Bartek wbił w niego czarne oczy i oblizał
czerwone usta.
- Zamknijcie się wreszcie, chłopak
pomyśli, że trafił na bandę zboczeńców! – fuknął na nich Kamil.
- No wiesz, zaraz tam zboczeńców –
odezwał się Bartek – my chcemy tylko zawrzeć z nim bardzo bliską znajomość,
zanim ktoś nam go ukradnie sprzed nosa. Co powiesz na spacer przy świetle księżyca
dziś wieczorem? – nachylił się do Michała i nawinął sobie jeden z jego loków na
palec.
- Że to bardzo głupi pomysł, bo ja ci
zaraz przetrącę oba kolana i nie będziesz w stanie chodzić! – Ryknął mu do ucha
Gabryś i mężczyzna omal ze skóry nie wyskoczył. – I zabieraj tą łapę, bo zaraz
nie będziesz mógł też jeść! – Wkurzony kapitan, to ktoś, przed kim wszyscy czuli
respekt. Grzecznie odsunęli się na bezpieczną odległość, nie przestali
jednak sobie posyłać domyślnych uśmieszków.
- Chodź krasnoludku – przygarnął do siebie współlokatora zaborczym gestem i pociągnął do
drzwi. – Musimy zrobić zakupy, bo matka coś się dzisiaj nie popisała. Nie
pozwól wejść sobie na głowę tej bandzie debili! Im tylko jedno w głowie.
- Nic się nie stało, przyzwyczają się.
Nie mogę uwierzyć, że się udało – Miki posłał mu radosny uśmiech, od którego
mężczyźnie zrobiło się ciepło na sercu. Orzechowe oczy małego zamieniły się w
płynny karmel i nie mógł oderwać od niego wzroku.
- Wygraliśmy, wygraliśmy! – darł się
COSIK i wywijał koziołki, powodując w żołądku chłopca dziwne łaskotanie. – Powiedz,
że jestem twoim ulubionym geniuszem! Przybij płetwę! Ha! Jestem najlepszy! –
szalał.
Super nota. Licze na dalszy ciąg.
OdpowiedzUsuńEwa
HAHAHA COSIK daje rade! Oj Gabryś już jest zazdrosny jak cholera! ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:)
Czekam na kolejny rozdział:)
szczerze... nie podoba mi się to opowiadanie za bardzo...9przepraszam jesli cię uraziłam ;( ) 3 rozdział wyszedł naprawdę świetnie, ale ten COSIK mnie wkurza =.=
OdpowiedzUsuńWow, to był super rozdział. Maluszek nie dostrzega takich rzeczy, jest uroczy.Na szczęście kapitan drużyny bardzo go pilnuje
OdpowiedzUsuńMimo że rodzice chcą dobrze i tak są okropni każdy na swój sposób ale mam nadzieje że szybko im przejdzie i pozwolą im być razem:) Szkoda że Michał myśli że jest hetero ale to też może tylko na chwilę. Gabryś zazdrosny to jest po prostu piękne:)
OdpowiedzUsuńNie powiem drużyna zboczeńców ale mają racje nowy zawodnik jest śliczny i bardzo uroczy w swojej niewiedzy. COSIK musi mu jeszcze wiele tłumaczyć.
Dużo dużo weny i chęci:)
O rany, czy tylko ja jestem taka niecierpliwa, że nie mogę się doczekać, aż coś zacznie się dziać między Michałem a Gabrysiem?
OdpowiedzUsuńGabryś... Z każdym rozdziałem coraz bardziej mi się podoba. Zwłaszcza, gdy przeczytałam, że tak jak ja uwielbia bigos i gołąbki ;)
Reszta drużyny też prezentuje się całkiem nieźle. Czy mam rację podejrzewając, że nie tylko Mikiego i Grizzli rafi strzała Amora?
COSIK... COSIK coraz bardziej mi podpada. Małe toto, wredne i przemądrzałe...
Kilka kocich genów... Dlaczego mam wrażenie, ze nie tylko to dostał Miki od stworka?
Czekam na kolejne przygody naszych bohaterów, oraz na zmianę nastawienia Michała,
Ariana
Świetny rozdział! Mięśniak i Kruszynka... Fajnie! Życzę weny i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPs. Opowiadanie "Narzeczona czarta" ukazało się ostatnio z opóźnieniem... Czy jest szansa na to, że teraz nowy odcinek pojawi się w niedzielę, bo nie mogę się doczekać...
Witam,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, teraz po tym co zobaczyli ich rodzice to będą ich obserwować... Cosik się jednak na coś przydał, Michał zrobił dobre wrażenie na drużynie jako gracz.... Wszyscy mają respekt to Gabriela i taki zaborczy jest wobec Michała, nie pozwoli mu zrobić krzywdy...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńrozdział zajebisty! Nie mogę się doczekać następnego. Zastanawiam się czym tak właściwie jest ten COSIK. Ma to to płetwy i takie dziwne jest. Jednym słowem go lubię. Ta cała drużyna to taka jakaś podejrzana. Ten Bartek to mnie na kolana powalił. Spacer w świetle księżyca. Phie, Gabryś mu nie pozwoli. Trochę zasmuciło mnie to, że Michaś chce być jak ojciec. Na pewno będzie troszku zagubiony, gdy odkryje, że pociąga go kapitan.
Pisz szybciutko,
Anielska.
Rozdział był wspaniały. I udało się chłopcu ^^ dolączył do drużyny..
OdpowiedzUsuńuuu Zaborczy Gabryś ;) będzie się działo.
Pisz szybciutko ^^ a ja lecę do "narzeczonej dla czarta" ;3
Twoja Maru;3
Hejka,
OdpowiedzUsuńcudnie, coś się zdaje że ich rodzice będą robili wszystko aby ich rozdzielić... zaprezentował się na treningu bardzo dobrze, ale och Gabryś taki zaborczy... ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka