Stali tak przez chwilę w kłębach pary, słowa nie były im
potrzebne. Gabryś tulił do siebie słaniającego się na nogach chłopaka, czule
głaszcząc jego plecy. Dla krasnoludka był to pierwszy raz z mężczyzną i
najwyraźniej mocno go przeżył. Ukrył płonącą z zażenowania buzię na piersi
kapitana, nie mając odwagi się odezwać. Intensywność emocji i własne
zachowanie, były dla niego całkowitym zaskoczeniem. Doznał tak silnego orgazmu,
że gdyby nie podtrzymujące go ramiona na pewno by upadł.
- Nie wyjdę stąd, oni pewnie się tam czają – wymamrotał
niewyraźnie. – Już nigdy nie będą mógł chłopakom spojrzeć w oczy.
- Za bardzo się nimi przejmujesz – mruknął do niego
uspokajająco Gabryś – patrz i ucz się. - Ubrał bokserki, zarzucił ręcznik na
ramię i zaczekał aż Miki zrobi to samo. Wyszedł spokojnie z kabiny, ciągnąc za
sobą opierającego się krasnoludka i spojrzał złośliwie na siedzących na
podłodze, z bardzo niemądrymi minami, kumpli. – Chcecie załatwić sprawę
pojedynczo, czy wolicie zbiorowy seksik? – otwarł przed nimi szeroko drzwi,
patrząc wymownie na namioty w ich spodniach. Zaczęli się podnosić, zasłaniając
rękami strategiczne miejsca i nie patrząc mu w oczy, wpakowali się całą trójką
pod prysznic. – Życzę owocnej współpracy – zachichotał niepoprawny Gabryś i
razem z Miki wyszedł z szatni.
- Nie wiem
kto jest bardziej zboczony, ty czy oni – pokręcił głową zarumieniony chłopak.-
A w ogóle to mam dziwne wrażenie, że zostałem zmanipulowany i wykorzystany do
niecnych celów – popatrzył z naganą na mężczyznę.
- Wiesz
kochanie, mógłbym o sobie powiedzieć to samo – cmoknął go pojednawczo w
policzek. – Śliczny chłopak w samych majtkach wpakował się mi pod prysznic. Kiedy
dbając o jego zdrowie i urodę myłem mu plecy, kręcił przede mną zgrabnym
tyłeczkiem i wzdychał, aż w unoszącej parze robiły się małe wiry. – Zupełnie zapomniał,
że idą przez zatłoczony korytarz.
- Gabryś
idioto, natychmiast zamknij ten niewyparzony ryjek! – zawstydzony Miki zasłonił
mu usta ręką. Znajdowali się właśnie w pełnym studentów holu i co druga mijająca
ich osoba, nastawiała uszy i wyglądała jakby miała zaraz parsknąć śmiechem.
Rosła sylwetka kapitana skutecznie jednak studziła ochotę do żartów. Wszyscy
przezornie milczeli, nie chcąc się narażać porywczemu Grizzli. Nie
przeszkadzało im to jednak zawzięcie plotkować, gdy tylko znikli mu z pola
widzenia. Następnego dnia cała szkoła zastanawiała się, co się wydarzyło w
szatni, tym bardziej, że podpytywana na różne sposoby reszta drużyny,
gwałtownie czerwieniała i nie chciała niczego zdradzić.
***
Tymczasem COSIK szalał z radości. Łaciate,
fioletowe ciałko aż całe drżało, a płetwy poruszały się jak małe śmigiełka. Nie
mógł uwierzyć, że tak gładko mu poszło połączenie tej parki. Wywijał koziołki,
powodując w brzuchu Miki śmieszne łaskotanie. Do pełni szczęścia brak mu było
tylko rosołku, jego ulubionej potrawy.
- Drogi gospodarzu – zaczął ostrożnie,
kiedy dotarli do domu. – Nie jesteś
głodny? Taka na przykład zupka, zregenerowała by twoje nadwątlone siły.
- Co ty
znowu knujesz? – wyszeptał Miki, który właśnie grzebał po szafkach w
poszukiwaniu czegoś jadalnego.
- Nie to, śmierdzi – pisnął, gdy chłopak
dobrał się do wędzonej rybki. – Może być
nawet gorący kubek.
- No dobra,
nie będę się z tobą sprzeczał pasożycie – zalał wodą chiński rosołek z paczki.
- Trudno, muszę się zadowolić tym co jest
– westchnęło stworzonko. – Właściwie, to
powinno zupełnie wystarczyć dla stworzenia małej niespodzianki –
zachichotało.
- Czekaj,
gadaj natychmiast o co chodzi! – zdenerwował się Miki, tknięty jakimś złym
przeczuciem. – Jak mi wyrośnie ogon albo rogi to cię załatwię! – Niestety COSIK
już się więcej nie odezwał. Żadne prośby ani groźby nie skłoniły go podjęcia
dialogu. Chłopak z początku szalał z niepokoju, bał się co znowu wymyślił
niepoprawny stworek. Ostatnio jego życie przypominało pędzącą z
zawrotną szybkością karuzelę. Po kilku godzinach miotania się po domu, zajął się swoimi
sprawami, a kiedy wrócił Gabryś, całkiem zapomniał o tym incydencie.
***
Pokraczny wehikuł Gerdi zatrzymał się z
piskiem opon przed nowoczesnym blokiem. Ilona
w czasie podróży zdążyła się uspokoić. Łagodny głos dziewczyny działał
na jej duszę jak balsam. Miała czerwone oczy i zapuchnięty nos, ale czuła się
już o wiele lepiej. W sercu nadal tkwił jej wielki głaz i nie tak łatwo
będzie go stamtąd wyciągnąć. Wiedziała, że szybko nie zapomni zachowania swoich
byłych przyjaciółek.
Cała trójka wysiadła z samochodu. Okolica
była bardzo przyjemna, dużo zieleni, niewielki ruch uliczny, widoczny w pobliżu
sklep i apteka. Jedyny minus jaki zauważyli, to duże oddalenie od centrum
Krakowa. Wjechali na drugie piętro budynku windą. Dziewczyna otworzyła drzwi i
ich oczom ukazało się nowoczesne mieszkanko. Ilona z Sebą kierowani ciekawością zaczęli zwiedzanie. Składało się
z ładnej, widnej sypialni z ogromnym łóżkiem, niewielkiego saloniku z aneksem
kuchennym i łazienki, gdzie królowała wielka, narożna wanna z hydromasażem.
- Mieszkasz
naprawdę komfortowo – stwierdził Seba po dokładnym obejrzeniu każdego kąta. –
To nowiutki budynek, masz dziewczyno farta.
- E tam, to
zasługa mojej babci. Jest kochana i ma bardzo staroświeckie poglądy. – uśmiechnęła
się Gerdi. – To mieszkanie dostałam od niej w posagu. Rozgośćcie się –
wskazała na kanapę. – Co pijecie?
- Pomóc? –
Chłopak natychmiast zerwał się na nogi. Nastawił wodę na herbatę. Ilona też próbowała się
poderwać, ale on był o wiele szybszy. Siedziała więc lekko naburmuszona,
niechętnym wzrokiem patrząc, jak ten plusiarz kręci się zwinnie wokół Gerdi.
Widać było, że kuchnia jest jego żywiołem, co musiała w duszy niechętnie
przyznać. Ona dopiero jakiś czas temu zaczęła w niej eksperymentować.
- Mam tylko
owocową, chipsy, piwo, obiady w słoiczkach z Pudliszek i makaron. Jestem
beznadziejną gospodynią, obawiam się, że nie mam was czym nakarmić – rozłożyła
bezradnie ręce. – Nawet kanapek nie ma z czego zrobić.
- Zajmę się
tym – odezwał się spokojnie Seba – daj mi tylko trochę czasu i fartuszek. Wy sobie
odpocznijcie.
Dziewczęta
usiadły wygodnie na kanapie i z fascynacją patrzyły jak krząta się po
kuchni. Z przyjemnością obserwowały jego
wdzięczne ruchy i zgrabną sylwetkę. W krótkim czasie postawił przed nimi parujące talerze spaghetti z klopsikami. Jedzonko wyglądało
i pachniało wybornie.
- Smakuje? –
Chłopak usiadł naprzeciwko nich.
- Sos się
trochę ciągnie – nie wytrzymała Ilona. Temu smarkaczowi zbyt dobrze szło. Gerdi
coraz szerzej się do niego uśmiechała, a to już było niedopuszczalne.
- Wiem, ze
słoika to nie to samo – odezwał się odrobinę zmartwiony. Przygładził nieśmiałym
gestem rude włosy.
- Jesteś
słodki – Gerdi nachyliła się i cmoknęła go w policzek.
- Och… - Seba
zarumienił się po same rzęsy. Za to dostał buziaka w drugi policzek.
- Jak
będziesz tak obśliniać tego dzieciaka, to jeszcze nam tu na zawał zejdzie –
burknęła Ilona.
- Powinnaś
zrobić to samo. Zachowałeś się dzisiaj jak dżentelmen – zwróciła się do zawstydzonego
jej komplementami chłopaka. - Wyłazi z ciebie
mała jędza – szepnęła dziewczynie na ucho. – Może po piwku? – Ilona i Seba
zgodnie przytaknęli. Siedzieli jeszcze długo we trójkę na kanapie. Gerdi
oczywiście w środku, ponieważ jej goście, jak tylko znaleźli się zbyt blisko
siebie, natychmiast zaczynali się sprzeczać. Obgadywali Klan Cycatych,
zastanawiając się jak go wykurzyć ze szkoły. Na początku dyskusja była naprawdę
zażarta i wszyscy sypali pomysłami, ale w miarę upływu czasu Ilona stawała się
coraz cichsza i smutniejsza.
- Mów o co
chodzi kurczaczku? – zapytała w końcu Gerdi, widząc, że ponownie zbiera się
dziewczynie na płacz.
- Nie chcę
ci się narzucać ze swoimi problemami i tak już dużo dla mnie zrobiłaś – odparła drżącym
głosem Ilona.
- Ja dla
mnie, to nawet zbyt dużo – mruknął po cichu Seba, za co dostał skójkę w bok od
Gerdi.
- Barbi, nie
daj się prosić – dziewczyna pogłaskała ją po plecach.
- Chodzi o
to, że ja mieszkam w akademiku z Klanem. One teraz zatrują mi życie –
westchnęła ciężko. – Niełatwo będzie znaleźć w środku roku akademickiego jakiś
pokój. – Gerdi, może i wyglądała na twardą kobietę, ale wbrew pozorom miała
bardzo miękkie serce. Nie mogła patrzyć jak ten mały głuptas zaczyna się od
nowa trząść.
- Wiem jak
to wygląda – odezwał się niespodziewanie współczująco Seba. – Mieszkam z
homofobem i codziennie muszę wysłuchiwać jego żarcików. Trener obiecał mi
zamianę, ale nie wiadomo, kiedy coś się zwolni.
- W takim
razie możesz pomieszkać u mnie – odezwała się spokojnie Xena do zmartwionej
dziewczyny. – Dołożysz się do czynszu i jakoś się dogadamy.
- Jesteś
aniołem…! – pisnęła Ilona i rzuciła się jej na szyję. – Normalnie cię kocham i
postaram się być grzeczna. Muszę się tylko spakować. Mam trochę rzeczy. Gdzieś
o dwudziestej będę z powrotem – paplała jak nakręcona.
- W takim
razie leć, ja zrobię ci miejsce w szafie – Gerdi dopiero teraz zaczęła się
zastanawiać, jak ona sobie poradzi z tą nadpobudliwą kruszyną. Pewnie przywiezie
wagon szmatek i wielkie pudło kosmetyków. Chyba właśnie strzeliła sobie samobója
i jej spokojne życie się skończyło. Chociaż miło będzie popatrzyć na ten
zgrabny kuperek, kręcący się po domu.
- W takim
razie ja też już pójdę – Zamyślony głęboko Seba podniósł się z kanapy. Cała sprawa z mieszkaniem bardzo mu się nie spodobała. Ta mała czarownica udająca
aniołka odbierze mu Gerdi. Już teraz kleiła się do niej jak guma do żucia.
Musiał szybko coś wymyślić, inaczej żegnajcie piękne marzenia. Wyszedł z
budynku, wsiadł do tramwaju i na widok faceta z walizką doznał olśnienia.
Uśmiechnął się pod nosem i energicznie pomaszerował do domu. Musiał się
śpieszyć, do dwudziestej pozostały tylko dwie godziny.
***
Gerdi tymczasem robiła porządki. Przeniosła wszystkie
swoje rzeczy do wielkiego Comodora w sypialni. Szafę w salonie zostawiła dla
Ilony. Zrobiła jej też miejsce na półeczce w łazience. Doszła do wniosku, że przy
odrobinie dobrej woli i tolerancji powinny się porozumieć. Dziewczyna była
inteligentna i rozsądna. Podzielą między siebie obowiązki i nie będą się
nawzajem wtrącać w swoje sprawy. Nie wpadło jej do głowy, że w życiu rzadko
bywa tak jak tego oczekujemy i czasami jakiś zapomniany drobiazg, wywraca
wszystko do góry nogami. Nawet nie wiedziała, kiedy wybiła dwudziesta i rozległ
się dzwonek do drzwi. Rozczochrana, spocona, ubrana tylko w obcisłe spodnie od dresu
i krótki, ukazujący jej opalony brzuch podkoszulek otworzyła i skamieniała. Na
korytarzu stała zdyszana Ilona z dwoma ogromnymi walizami oraz Seba z plecakiem
i podręczną torbą. Szturchali się łokciami, usiłując zepchnąć się z wycieraczki.
- Ożesz
cholera! – udało się jej wydusić słabym głosem. – Zwariowałeś?! – warknęła do
chłopaka, który bynajmniej się nie speszył. Miał bardzo zawziętą i zdecydowaną
minę.
- Skoro ona
może, to ja też! Jestem w takiej samej sytuacji, znam cię o wiele dłużej od
niej i nie zostawię z tą podstępną kocicą samej! Nie wiadomo co jej wpadnie do
tego blond kołtuna – wykrzywił się do Ilony. Gerdi podrapała się po głowie, robiąc
na niej jeszcze większe zamieszanie. Prawdę mówiąc chłopak miał rację. Adorował
ją od wielu lat, był delikatny, nienatrętny i najwyraźniej, także miał kłopoty.
- Niech was
licho! – jęknęła i odsunęła się, by mogli wejść. Tych dwoje zrobi z jej
spokojnego życia piekło na ziemi. Musiała coś przedsięwziąć i to bezzwłocznie.
Zobaczyła kątem oka łóżko i uśmiechnęła się do siebie złośliwie. – Jest już późno,
skoro jest was dwoje musicie jakoś podzielić się szafą, a potem piżamki i do
spania. Jutro przy śniadaniu omówimy zasady. – Gościom, nieco zaskoczonym jej
decyzją, nie pozostało nic innego jak zacząć się rozpakowywać. Trochę to
trwało, tym bardziej, że łypali na siebie złym wzrokiem i spychali swoje rzeczy
na podłogę, kiedy tylko gospodyni odwróciła wzrok. W końcu oboje trafili do
łazienki ze szczoteczkami do zębów w rękach. Seba ubrany w schludną piżamkę w
owieczki, Ilona w koszulce w biedronki.
- Co za
wdzianko? Liczyłem na jakieś koronki i kokardki, a tu przedszkole – odezwał się
złośliwie.
- Popatrz na
siebie debilu, to ma być męski strój? – uszczypnęła go w ramię.
- Tylko bez
awantur moi drodzy – rzuciła z uśmieszkiem Gerdi, wkraczając do łazienki w
białym puchatym szlafroczku, który sięgał jej ledwie za zgrabny tyłeczek.
Wystawały z niego długie, smukłe nogi, które natychmiast przykuły ich wzrok. –
Wezmę tylko prysznic, a wy postarajcie się w tym czasie nie pozabijać – rozwiązała
pasek i zsunęła na ziemię szlafroczek. Okazało się, że pod nim nie miała
zupełnie nic. Dumnym krokiem, kręcąc pośladkami
weszła do kabiny i zamknęła im przed nosem drzwi. Na szczęście dla naszych
dwóch, zahipnotyzowanych widokiem głuptasów, ścianki były przeźroczyste. Widzieli
jak po jej pięknym, wyrzeźbionym przez mistrzowskie dłuto ciele, spływa woda. Nie
zdawali sobie sprawy, że mają identyczne, ogłupiałe miny, szeroko otwarte oczy,
a czubki ich języków zwilżają co chwila spragnione usta. Nie śmieli nawet głośniej
oddychać, by to wspaniałe zjawisko w kłębach pary czasem im nie znikło. Niestety
szum wody nagle ucichł.
- Ej,
ludzie, może ktoś się w końcu ruszy i przyniesie mi koszulkę! – smukła ręka
ukazała się nad szklaną ścianką i pomachała do nich wesoło. Pierwsza ocknęła się Ilona
i podała Gerdi wiszący na wieszaku nocny strój, składający się z krótkiej,
jedwabnej, błękitnej koszulki i mocno wyciętych krótkich spodenek z koronowymi
wstawkami.
- Och! – wyrwało
się Sebie, kiedy dziewczyna już ubrana wyszła z kabiny. Ten widok z pewnością
dostarczy mu tematu do mokrych snów co najmniej na miesiąc.
- No, moje skarby, za mną- zakomenderowała energicznie i ruszyła przodem. Z oczami
wbitymi w jej ponętne pośladki, powarkując do siebie, poczłapali za nią. – Do
łóżeczka! – zatrzymała się na progu sypialni.
- Eee…? –
wydali z siebie zgodny jęk i cali czerwoni, popatrzyli po sobie niedowierzająco.
- We trójkę
słoneczka, we trójkę. Tu jest naprawdę dużo miejsca – pierwsza skoczyła na
materac.
Początek uroczy ale niewiele mogę o tym powiedzieć bo było o nich bardzo mało.
OdpowiedzUsuńZa to nasza trójka to było wspaniałe i nie spodziewałam się tak szybkiego rozwinięcia akcji między nimi. Podobało mi się bardzo i mam cichą nadzieje na opis związany z nimi.
No bo jak można tak kończyć rozdział ja nie wiem to jakaś tortura.
Dużo dużo weny i chęci:)
Takie świetne że nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńEwa
Będzie trójkąt! Yeey. Mam rację, że trójkąt? No powiedz, że mam.
OdpowiedzUsuńNotka fajna, a reakcja chłopaków była ciekawa... oraz Seby, że się wprosił. :3
Weny życzę.
Meggu~
Gerdi ma magiczne zdolności;) Zahipnotyzowała Sebę i Ilonę, ciekawe co z tego wyjdzie:) COSIK wkracza do akcji- zamęczysz biednego Krasnalka:) Super rozdzialik, z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy:) dużo weny dla ciebie;)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrozdział jest fantastyczny, biedna Gerdi ma dwóch lokatorów teraz na głowie.... Sebastian się starał zwrócić uwagę Gertrudy na siebie i można powiedzieć, że on widział te jego wszystkie próby.... Cosik bardzo się cieszy, że Gabriel i Mikołaj w końcu razem, ciekawe cóż tu znów za niespodzianką wymyślił....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Wiesz, czego mi brakowało, no nie? Ja tam czekam aż ta niesforna trójeczka, któregoś pięknego dnia zrelacjonuje szczegółowo czym się zajmowała pod prysznicem. Mam nadzieję, że podeszli do całego przedsięwzięcia bardzo entuzjastycznie, dobrze się bawili i wynieśli rozkoszne wspomnienia. Nie ma to jak trzech gorących facetów razem pod prysznicem... Mrrrrr.
OdpowiedzUsuńCo do Gabrysia i Mikiego nie mam specjalnie co pisać, bo za dużo o nich nie było, ale krasnoludek w końcu poznaje siłę seksualnych rozkoszy, hyhyhy ^^
No i nasza cudna trójca, w postaci Gerdi, Ilony i Panienki. Pięknie ich wyrolowała, pięknie. Wspólnego posłania się raczej nie spodziewali, tylko czy nasza Xena jest świadoma, jak bardzo te istotki są uparte... Dobra, i tak wiesz na co czekam xDDD
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, to będzie epickie.. po prostu dwoje adoratorów razem z Gertrudą w jednym mieszkanku, ciekawe co wymyślił cosik nam...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka